KoLaCjA w ReStAuRaCjI
Wczoraj wieczorem razem ze znajomymi, którzy mają synka w wieku Błażeja (różnica kilku dni) pojechaliśmy na kolacje do restauracji. Rozpłaszczyliśmy się, usiedliśmy, a potem to już nie było tak kolorowo.....
Błażejek ku mojemu zaskoczeniu chciał siedzień w krzesełku dla dzieci i siedział ok 40 min. Ale Emi za to dała do wiwatu. Biegała po całej restauracji i zabierała ozdobne kamyczki przy świeczkach i albo je rozrzucała albo próbowała jeść. I tej jej ,,szyderczy śmiech" jak wie, że robi coś, czego nie powinna. No ale cóż takie uroki posiadania małych dzieci. Jednak jestem zdania, że trzeba dzieci zabierać do restauracji, żeby w końcu się nauczyły jak zachowujemy się w takich miejscach. Kolacja była przepyszna mimo, że jedzona w przerwach między pilnowaniem dzieci. Zresztą, każde jedzenie przygotowane przez kogoś innego smakuje wyśmienicie :)
,,Dziecko - mały człowieka, a daje tyle siły i chęci do życia tym dużym..."
Dodaj komentarz